14.03.2015

Blogcyl

Muszę się przyznać wszem i wobec, a przede wszystkim sama przed sobą, że złapałam blogcyla. Weszłam do blogosfery, zobaczyłam czym to się je. Chciałam sprawdzić czy też potrafię blogować. Popełniłam kilka postów i się przekonałam... po tym, jak odezwał się dziennikarz z propozycją artykułu, doznałam szoku.
- Ha!!! Czyli ktoś, po za znajomymi z fb i blogerami tu zagląda.

Decyzja nie była łatwa, bo... to ja miałam pisać a nie o mnie. Ale czego nie robi się dla dzieci.
Po wszystkim odłożyłam blogowanie, jednak blogcyl cały czas we mnie siedzi.
Najgorsze jest to, że u mnie nie objawia się przewlekłym blogowaniem, jak to bywa u wzorowych blogerów, którzy systematycznie publikują posty, tylko nagłymi atakami - jak astma.
Wcześniej wyczuwałam kiedy blogcyl zaatakuje, wtedy uważnie obserwowałam otoczenie i tylko czekałam na odpowiedni moment, który nada się do opisania na blogu.
Kiedy postanowiłam się wycofać, aby sprawy nie zaszły za daleko, blogcyl atakował wszędzie i o każdej porze.
Za każdym razem powtarzałam sobie:
"Muszę wrócić do blogowania, muuuuszę!!! Nie mogę tego zapomnieć!!! Stadko tu sobie przypomni"
Tak więc wracam tu i do przeszłości, przypomnę sobie, napiszę Wami i dla Nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz