20.03.2013

Gdzie diabeł nie może... cz. 1

Chłopaki ostatnio mało pomysłowi i tematów do wpisów nie dają, więc napisze o moich wybrykach ;)
Jestem (chyba) osobą dla której nie ma rzeczy niemożliwych, zawsze musi być tak jak ja chcę i po trupach dążę do celu.
Tak samo było w czasie tapetowania kuchni, które postanowiłyśmy ze "starą" przyjaciółką, jeszcze wtedy sąsiadką przeprowadzić. Niejedna kobieta już na początku tego przedsięwzięcia rzuciła by wszystko i oddała w męskie ręce - ale nie My :D
Już na etapie zrywania starych tapet napotkałyśmy problemy. Ściany nad piecem były tak wysuszone że tapetę oderwałyśmy razem z tynkiem. Trzeba było czymś wypełnić braki. Miałyśmy cement ale potrzebowałyśmy piasku. Jakimś cudem w środku zimy, przy siarczystym mrozie i piasek się znalazł. Zalałyśmy bryły piachu gorącą wodą, powyciągałyśmy z papki jesienne liście, dosypałyśmy cementu, wszystkie składniki połączyłyśmy i naniosłyśmy na ścianę.

8 komentarzy:

  1. wooow!!!
    Jestem pod wrażeniem!
    Zdolne z Was kobitki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Beatka czekam na ciąg dalszy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. a zaprawa nie zaschla bo piasek byl z sola jak to zima bywa

    OdpowiedzUsuń
  4. I czekam i czekam od rana na dalszy ciąg historii i paznokcie obgryzam :-) A tu nic :-)

    OdpowiedzUsuń