Chłopaki ostatnio mało pomysłowi i tematów do wpisów nie dają, więc napisze o moich wybrykach ;)
Jestem (chyba) osobą dla której nie ma rzeczy niemożliwych, zawsze musi być tak jak ja chcę i po trupach dążę do celu.
Tak samo było w czasie tapetowania kuchni, które postanowiłyśmy ze "starą" przyjaciółką, jeszcze wtedy sąsiadką przeprowadzić. Niejedna kobieta już na początku tego przedsięwzięcia rzuciła by wszystko i oddała w męskie ręce - ale nie My :D
Już na etapie zrywania starych tapet napotkałyśmy problemy. Ściany nad piecem były tak wysuszone że tapetę oderwałyśmy razem z tynkiem. Trzeba było czymś wypełnić braki. Miałyśmy cement ale potrzebowałyśmy piasku. Jakimś cudem w środku zimy, przy siarczystym mrozie i piasek się znalazł. Zalałyśmy bryły piachu gorącą wodą, powyciągałyśmy z papki jesienne liście, dosypałyśmy cementu, wszystkie składniki połączyłyśmy i naniosłyśmy na ścianę.
wooow!!!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem!
Zdolne z Was kobitki :-)
To jeszcze nie koniec ;)
UsuńBeatka czekam na ciąg dalszy :-)
OdpowiedzUsuńA więc zapraszam jutro ;)
Usuńa zaprawa nie zaschla bo piasek byl z sola jak to zima bywa
OdpowiedzUsuńnie no, piasek był z piaskownicy ;)
UsuńI czekam i czekam od rana na dalszy ciąg historii i paznokcie obgryzam :-) A tu nic :-)
OdpowiedzUsuńKochana robota nie zając nie ucieknie ;)
Usuń