To chyba jednak prawda że przeciwieństwa się przyciągają.
Różnimy się!
Jak do tego doszłam?
Poprzez grę na xbox'sie.
Kiedy dzieci już śpią, siadam z Mężem przed tv i gramy jak małolaty.
To chyba taki sposób na odreagowanie po całym dniu.
I co?
Kiedy napotykamy w grze jakąś przeszkodę nie do przejścia, On po kilku próbach rezygnuje, natomiast Ja jak uparta koza próbuje aż mi się uda.
Zaś wczoraj rano, maluchy zjadły płatki a resztki mleka które zostały w miseczkach wylały na stół i jeździły po tej mlecznej kałuży autkami chlapiąc się wzajemnie.
Gdy Mąż to zobaczył, oczywiście zagotowało się w nim.
Nerwowo zaczął sprzątać, głośno wyrażając opinie na temat takiej zabawy.
I co?
No co to dało że chłop sobie nerwy szarpał, zdrowia zepsuł, skoro ani czasu dzięki temu nie cofnął, ani sprzątania nie było mniej.
Moje podejście do takich akcji to pogrozić palcem a sprzątając w duchu śmiać się z ich pomysłowości.
super blog i ekstra Mama.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAMY
http://braciapetelczyc.blogspot.com/
;)
Usuń