Jest taki dzień kiedy trzeba zasiąść do komputera nie z przyjemności ale z konieczności i zmierzyć się z rachunkami.
U nas dziś nastał ten dzień.
Wykorzystując moment ze w domu tylko Trzeci i Piąty postanowiłam zmierzyć się z wyzwaniem.
Musiałam podać odczyt licznika, przy okazji też zadzwonić do dostawcy energii aby wyjaśnić wystawienie dwóch rachunków z lutowa datą i siedmiodniowym odstępem terminem płatności
Do tego policzyć, dodać, odjąć od całości oraz zrobić rachunek prawdopodobieństwa.
Trzeci w tym czasie patrzył na bajki a Piąty przystawił krzesełko do komody, wdrapał się na nie i obserwował rybki.
Jednak sama obserwacja przez szybę nie zaspokoiła Jego ciekawości i trzeba było dobrać się do klapki przez którą tata karmi rybki.
Słyszałam i kątem oka widziałam że coś tam majstruje, jednak nie chciałam odchodzić od biurka bo pewnie zaraz mała szarańcza opanowała by stertę makulatury.
Klapka wpadła do akwarium a ja w myślach zaczęłam powtarzać sobie: jeszcze chwilka, jeszcze momencik, jeszcze jeden rachunek.
Po wszystkim podchodzę do akwarium żeby wyłowić klapkę.
I tu uwaga! Drogi czytaczu, jeśli jesteś moim mężem lub ojcem tego kochanego dziecka, zalecam abyś teraz zastosował technikę relaksacyjną typu wdech - wydech i odliczanie od 1 - 10 i z powrotem.
Oprócz klapki z akwarium wyłowiłam również drażetki.
Ale ja to wszystko mogę wytłumaczyć. Piąty po prostu stwierdził ze woda ma zbyt wysokie Ph i postanowił je obniżyć stostując gumy orbit.
Przecież to takie proste.
Bo przecież rybki były głodne:)))
OdpowiedzUsuńBrawo dla geniusza!
Na szczęście danie Piątego nie przypadło im do gustu.
UsuńFajnie, następne może będzie Mentos? POdobno fajnie buzuje :P
OdpowiedzUsuńOby nie Red Bull :D
Usuńno tak bo jeszcze zaczęłyby latać!
OdpowiedzUsuńale się uśmiałam pozdrawiam :-)