Kawa przygotowana przez męża, czeka na blacie kuchennym aż się obudzę, a raczej aż Oni mnie obudzą.
Zasiadam do biurka i delektuję się kawą, budzę się.
Po chwili, długiej chwili, przychodzi wiadomość na telefon:
-śpisz jeszcze?
-nie
-to dlaczego nic nie piszesz?
No właśnie, dlaczego posłusznie nie zameldowałam mężowi że już nie śpię?
Dziś, pewnie się martwił, że zapadłam już w sen zimowy i obudzę się dopiero na wiosnę.
Swoją drogą fajnie by było przespać ten szary czas, tylko na święta się przebudzić, najeść i znów zasnąć przy kolędzie "Lulajże Jezuniu"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz