Dziś gdy wróciłam z Drugim z PPP w domu zastałam bezradnego Przywódcę Stada i harcujące małe osobniki.
Pytam:
- Dlaczego w pokoju jest taki artystyczny bajzel???
- Prosiłem, mówiłem, nawet wrzasnąłem, ale maluchy strajkują, nie chcą sprzątać i koniec - odpowiada mąż.
- Aha
Zrobiłam łyk kawy, usiadłam w pokoju maluchów i zarządziłam sprzątanie. Oczywiście maluchy nadal strajkowały.
Pierwszy przełamał się Trzeci - zaczął zbierać klocki
Z Piątym było trudniej. Prosiłam aby odłożył na miejsce dwa kontenery z samochodu.
- Neeeeee!!! - krzyczał
Powtórzyłam spokojnie
- Neeeee!!! - dalej krzyczał i próbował się przytulić
Delikatnie odsunęłam Go i ponownie poprosiłam żeby odłożył kontenery na miejsce.
Przywódca Stada przyglądał się oparty o futrynę z półuśmiechem na twarzy. Pewnie sobie myślał: Tak, tak... Ty chcesz i On już to zrobi.
I nagle... Piąty wziął kontenery i odniósł na miejsce.
Udało się, odetchnęłam z ulgą a Przywódca zrobił oczy jak 5zł, pokiwał głową i zniknął. Reszta sprzątania poszła jak z płatka. Nawet pod łóżko zaglądali czy jakieś zabawki się tam nie schowały.
I znów udowodniłam, że tylko spokój może nas uratować :P
Jednym słowem w razie czego będę pisać o porady do matki stadka. ;)
OdpowiedzUsuńTak, poradzić to ja mogę ale czy dobrze, z tym moze być różnie ;)
Usuń