24.03.2013

Spionizować samopoziomującą

Przypomniał mi się jeszcze jeden wspólny remont, tym razem u przyjaciółki.
Już nie pamiętam z jakiego powodu, ale musiała zlikwidować kabinę prysznicową.
Po kabinie pozostała dziura w podłodze i odsłonięta "piękna" żeliwna rura spływowa.
Trzeba było wszystko wyrównać.
Przyjaciółka przyniosła worek jakiegoś sypkiego specyfiku i wzięłyśmy się do roboty.
Z dziurą w podłodze poszło gładko, z rurą już gorzej. Papka nie chciała się trzymać i ciągle spływała. Wszystko to bardziej przypominało rzeźbienie niż tynkowanie.
Jakimś cudem się udało, nie było to mistrzostwo świata ale rury  nie było widać.
Po kilku dniach dowiedziałyśmy się że tynkowałyśmy... wylewką samopoziomującą - ha to trzeba mieć talent :)
Wracając do tych wyczynów  przypomniała mi się pewna bajka :D
Wam też???

2 komentarze: