22.03.2013

Tam baba orze. cz. 2

Dobra bierzemy się do roboty, opisywanie remontu trwa już dłużej niż sam remont.
Pomijając fakt że więcej papki wylądowało za piecem niż na ścianie, przyjmijmy ze została ona otynkowana. Teraz było ją trzeba szybko wysuszyć, najprościej rozpalając ogień w piecu, tak tez zrobiłam.
Zabrałyśmy się za tapetowanie. Podstawa to klej, najlepiej dobrze wymieszany bez żadnych kluchów. Niestety nasz, mieszany warzechą do prania, wyglądał jak rosół z lanym ciastem. Zbawienny okazał się mikser - taki zwykły, kuchenny do ciasta.
Klej zrobiony, paski tapety przycięte więc wskakuję na co się da i kleję. Po trzech przyklejonych paskach z taboretu stojącym na stole przeskoczyłam na automat i zrzuciłam wiadro z klejem.
Było coś około północy więc zakup kolejnego kleju był niemożliwy.
Śmiejąc się jak wariatki, zaczęłyśmy zbierać rękoma lejącą galaretkę z podłogi z powrotem do wiadra.

1 komentarz: