24.11.2012

Słowa bolą

Są momenty że słowa bolą.
U mnie, ten czas, kiedy słowa zaczynają mnie boleć, rozpoczyna się o godzinie 21:00.
Cały dzień słyszę, mamo a to... mamo a tamto... mamo a on... i cały dzień słyszę, słucham i odpowiadam.
Ale po godzinie 21:00 nie chcę już słyszeć "mamo"!!! A nierzadko zdarza się, że jeszcze o tej godzinie ruszają pielgrzymki z dziecięcych pokoi z prośbami o picie, oczywiście w odpowiednim kubeczku lub butelce, o inną bajkę, o bułeczkę z pasztecikiem chociaż kolacja była zostawiona bo tak się najedli ze już brzuszek bolał, o to że jeden patrzy na Harrego Pottera kiedy drugi chce DisneyXD.
A ja... ja nauczyłam się tworzyć o tej godzinie kopułę ochronną, od której te słowa się odbijają. Nie słyszę, albo słyszę, ale nie słucham. Jedno wiem na pewno, podoba mi się ta zdolność wyłączenia z otoczenia.
Czasami dobiega do mnie tylko głos
"Proszę i marsz do łóżka"
"Będzie tam już spokój?"
"Jutro, teraz idź spać"
To głos męża, tylko Jego o tej porze słyszę, nawet słucham.


2 komentarze:

  1. Tak podczytuję co tam słychać u Aleksa, ale jakoś zupełnie nie zakodowałam, że macie z mężem piątkę pod skrzydłami - naprawdę jestem pełna podziwu :) Aleks jest najmłodszy?
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń